Grzebałam dziś w starych projektach, szukając inspiracji do nowej makramy i natknęłam się na makramki z jutą. Po ich zrobieniu obiecywałam sobie, że po raz ostatni plotę z tego niewdzięcznego sznurka. Ale niedługo po złożeniu tej obietnicy powstało jutowe pióro z muszlami :).
Bałagan przy pracy z tym sznurkiem jest ogromny. Wszędzie unoszą się wyczesywane drobinki sznurka, włażą do nosa oczu, dosłownie wszędzie. Przez to, że jest tak sztywny i szorstki, węzły wydają się niedbałe. O bólu otartych palców nawet nie warto wspominać 🙂
Wiem, że marudzę i marudzę, ale sama sobie próbuję przetłumaczyć, żeby nie robić nic więcej z tego sznurka. Ale co zrobić kiedy jego naturalny look tak bardzo mnie urzeka? 🙂
Tak więc postanowione – zamawiam jutę i biorę się z kolejną tribal makramę.