Nie da się ukryć, że przy wiązaniu makram powstaje mnóstwo odpadów, odciętych sznurków które z reguły są za krótkie, żeby użyć je do kolejnej pracy. Jeśli wyplatamy z czystej bawełną, wcześniej czy później powinna ona ulec biodegradacji. Badania dowodzą, że okres rozkład włókien bawełnianych trwa ok. 5 miesięcy.
Na rynku mamy dostępne sznurki w 100% bawełniane a większość producentów chwali się, że ich produkty powstają w wyniku recyklingu. To super, ale tylko co to dokładnie oznacza? Włókna bawełny w procesie recyklingu tracą sporo na jakości i wytrzymałości i dlatego wzbogaca się je pewnymi dodatkami np. plastikiem.
Ja używam właśnie sznurka 100% bawełna z recyklingu i ten właśnie produkt wrzucony do kompostownika przez pół roku nie rozłożył się prawie wcale.
Recykling to wspaniała sprawa, którą popieram w całkowicie. Nawet jeśli do bawełny dodany jest sztuczny składnik np. plastik, też jako element z odzysku, to i tak gra jest warta świeczki, bo zagospodarowujemy to, co już posiadamy. Sięgajmy po produkty z odzysku ale miejmy świadomość, że nie są już czysto bawełniane i nie ulegną szybkiej biodegradacji w 100%.
Historia ze sznurkiem, który tak naiwnie wrzuciłam w zeszłym roku do kompostownika, spowodowała że zaczęłam baczniej przyglądać się moim makramowym odpadom. Wyrzucanie resztek sznurka nawet tych najkrótszych nie przychodzi mi już tak łatwo. Postanowiłam wiec zagospodarowywać jakoś moje odpady.
Pojawiło się mnóstwo pomysłów co zrobić ze ścinkami sznurka. Jednym z pierwszych było zastosowanie ich jako wypełnienie do dyń uplecionych z makramy.
Teraz wpadłam na pomysł robienia „kul z resztek”, które następnie wykorzystują jako elementy nowych makram.

Kule zostały wykorzystane w makramie „Armod”

Sam proces powstawania kul nie jest trudny. Może komuś wydawać się bardzo mozolny, ale dla mnie jest przyjemny i odstresowujący.